Program profilaktyczny „Widzę – Rozumiem - Pomagam”

Przedmiotem projektu działań profilaktycznych: „Widzę – Rozumiem - Pomagam”, realizowanego w Zespole Szkół Zawodowych w Szprotawie w na przełomie miesięcy styczeń – marzec 2011/12, było przeciwdziałanie zjawiskom problemowym - patologiom społecznym, tj.: prostytucji nieletnich, cyberprzemocy, alienacji, uzależnieniom, przemocy, agresji, niewydolności wychowawczej rodziców i opiekunów.

„…nikt nie chce zamiatać problemów pod dywan – pomagajmy młodym rozwiązywać ICH problemy…” -  taki cel postawili sobie realizatorzy           programu.

Program  opierał się na 3 elementach: 1. spotkaniach profilaktycznych z uczniami połączonych z 2. projekcją filmów, związanych z daną problematyką (filmy fabularne -  „Fish Tank”, „Świnki”, „Sala samobójców”), i 3. udziałem nauczycieli – pedagogów prowadzących debatę z młodzieżą szkolną. W projekcie wzięły udział następujące klasy: I Td, II Td, I k, I h, I Tah, I Tci, II Ti, IV Tc,  I Lu, II Tah.

 

Moderatorami debaty w dyskusji: „Film jako działo sztuki”, były panie nauczycielki języka polskiego: Beata Szmidt, Małgorzata Szafert, Renata Jaroszewicz. Moderatorem działań profilaktycznych i prewencyjno – informacyjnych była Emilia Domagała – pedagog szkolny. W trakcie spotkań profilaktycznych uczniowie kształcili umiejętność prospołeczną wg. Kroków Treningu Umiejętności Prospołecznych TZA aut. A. Goldsteina – proszenie o pomoc”.

 

Umiejętność tą mogła młodzież wykorzystać ucząc się pisać pismo interwencyjne do wybranej przez siebie instytucji udzielającej pomocy uczniom i rodzicom w sytuacjach kryzysowych na terenie lokalnym.

 

Jedną z najczęściej wybieranych placówek był Zespół Interdyscyplinarny  mieszczący się w OPS w Szprotawie przy ul. Sienkiewicza 6. Od ubiegłego roku przy ośrodku działa powołany zarządzeniem burmistrza Szprotawy zespół Interdyscyplinarny ds. przeciwdziałania przemocy w rodzinie oraz punkt usług socjalnych i punkt wsparcia psychologicznego. 

 

Warto przeczytać: Dlaczego niechętnie prosimy o pomoc?

 

Żyjemy w kulturze indywidualistycznej. Jest ona stosunkowo nowym wymysłem ludzkości, jaki narodził się w Stanach Zjednoczonych, które w swych założeniach miały być symbolem dostatku, samowystarczalności i tryumfu jednostki.

Tymczasem od zarania ludzkości, aż do niedawna preferowanym modelem socjokulturowym była kultura kolektywistyczna. W takiej kulturze wartościami jednostki są wartości grupy, a wzajemne koegzystowanie nastawione jest głównie na wyminę dóbr, ponieważ zakłada się, że żadna jednostka nie jest w stanie dostarczyć sobie wszystkiego tego, co jest jej w życiu potrzebne, oraz zaspokoić wszystkich swoich potrzeb (co jest, rzecz jasna, najzupełniej zgodne z prawdą). I choć wiele z indywidualnych dążeń jednostkowych musi zostać poświęconych na ołtarzu kolektywnego dobra, to jednak tym, na co na pewno każdy może liczyć jest pomoc w potrzebie.

Kultura indywidualistyczna kładzie nacisk na jednostkę, realizowanie jej potrzeb, dążeń, planów, marzeń. Jednocześnie preferuje także jednostkową samowystarczalność i stąd właśnie bierze się nasze, często bardzo głęboko zakorzenione przekonanie, że człowiek powinien być w stanie radzić sobie sam, a poszukiwanie pomocy jest poniżające, upokarzające i świadczy o życiowej niewydolności.

Tym czasem nic bardziej mylnego. Nie jest przecież możliwe, by człowiek w każdej sytuacji był samowystarczalny. Bywają bowiem w naszym życiu (w życiu każdego człowieka!) takie momenty, czy sytuacje, które daleko przekraczają indywidualne możliwości i zasoby radzenia sobie. Wtedy pomoc innych osób, specjalistów, czy instytucji staje się niezbędna.
Ponieważ zostaliśmy jednak wychowani w takiej kulturze i w sposób, który jednoznacznie czyni nas wyłącznymi kowalami własnego losu – musimy zmierzyć się z przekonaniem na temat upokarzającej roli zwracania się o pomoc w naszym życiu.

Od najwcześniejszych lat naszego dzieciństwa żyjemy w cieniu stereotypu, że silny chłopczyk i zaradna dziewczynka poradzą sobie sami. Niesie to ze sobą wiele pozytywnych cech i wartości, jednak poważnym skutkiem ubocznym jest właśnie opisywane podejście do proszenia o pomoc.
Stereotyp mówiący, że dorosły człowiek winien radzić sobie sam i ponosić konsekwencje swoich decyzji leżą także po stronie aparatu państwowego, któremu „nie na rękę” udzielać pomocy obywatelom, ponieważ nieodłącznie wiąże się to z ponoszeniem kosztów.

Tymczasem konsekwencje nieumiejętności proszenia o pomoc i jej przyjmowania mają bardzo często dramatyczne konsekwencje, wśród których najbardziej podaj straszna jest odebranie sobie życia.
Wielokrotnie zdarza się, że gdy takie osoby trafią w końcu do specjalisty, mówią „bo nie wiedziałem już co mam robić”. A przecież nigdzie nie jest powiedziane, że zawsze trzeba wiedzieć, co robić – zwyczajnie jest to niemożliwe. Dlatego jeśli wykorzystamy wszystkie dostępne nam zasoby, jakie posiadamy, nie warto popadać w rezygnację, czy depresję ale właśnie zwrócić się o pomoc.

Pomocna dłoń nie oznacza, że od tej pory ktoś będzie nas zawsze prowadził za rękę i czynił z nas osoby zależne i bezwolne – nie musimy się obawiać przyjęcia pomocy. Prawdziwa pomocna dłoń pomoże nam wyłącznie podnieść się z upadku, po to, by dalej kontynuować podążanie swoją drogą.